>>108912
Trochę gówniany thread, ale dobra anon, masz:
W 2010 pewnego kwietniowego poranka poszedłem na strzelnicę na zawody (to była chyba sobota) i strzelając sobie do tarcz, przez radio usłyszałem że samolot z prezydentem i milionem ważnych ludzi zleciał z rowerka.
2011 to marazm i niepewność, przynajmniej ja tak wtedy myślałem
2012 to matura, pierwsza miłość i jednocześnie zawód miłosny, początek studiów, samodzielne mieszkanie i w końcu początek alkoholizmu
pomijając 2016 kiedy tak naprawdę przez przypadek pozbyłem się balastu pod tytułem "nigdy nie zasrałem" i 2017 który był jedną wielką deprechą podczas której szczerze rozważałem bochatyrnięcie to od 2012 po dziś dzień egzystuję a nie żyję.
Picrel to taki wygląd mój, nawet w tej chwili.