Poważne pytanie dla mądrych anonów:
Otóż jakiś czas temu zacząłem po raz pierwszy pracować. Od tego czasu nie narzekam na brak pieniędzy bo mam w sumie niewielkie potrzeby. Mój problem polega na tym że mam pewien problem z wyglądem, którego naprawa byłaby co prawda kosztowna, ale w moim zasięgu. Niestety, nie mogę się przemóc by coś z tym zrobić bo to wszystko wynika z lat zaniedbań i głupoty, a ja nieziemsko krępuje się na samą myśl o wyjaśnianiu mojego spierdolenia specjaliście.
Niedawno zostałem wysłany w podróż służbową. Sympatyczny hotel, ludzie z podobnej branży o ciekawych życiorysach. W lokalnej restauracji mała kelnereczka puszcza oczko. Mógłbym wyciągnąć z tego wyjazdu mnóstwo znajomości i miłych chwil (nie mówię o jebańsku, po prostu towarzystwo ładnej loszki jest miłe samo w sobie), ale z racji swojego wyglądu brak mi pewności siebie, mówię cicho, raczej nie zawieram znajomości i jestem wycofany.
I tutaj pojawia się moje pytanie: z pewnością mieliście takie sytuacje gdzie wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią wam że macie coś zrobić, a wy nie możecie się zebrać. Co wtedy robicie? Jak siebie przekonać? Dzisiaj już wiem, że jeśli czegoś nie zrobię to do końca życia będę nieszczęśliwy.
P. S. Czy któryś z anonów zgadł co to za cecha?
P. S.2 Nie chodzi o kutasa.