>>82245
mnie najbardziej zniechęca fakt koniecznej ilości odpierdalanego szajsu żeby uzyskac i utrzymac związek
jakieś kawy, randki, wycieczki, uwazanie na słowa, shit testy, obiady u rodziny, poznawanie jej znajomych, ciągłe bycie na cenzurowanym, impreski, godziny pisania na fejsównie o gównie bo nie kurwa o czymś ciekawym i dającym do myślenia bo locha to nie anon który przewaznie ma jakieś zainteresowania. do tego trzeba doliczyc cągłe myślenie o niej, bycie w gotowości do odpisania i analizowanie potencjalnych ruchów
a potem zaangażowanie i dawanie jebania o życie obcych ludzi w sensie np babka zdechła płaku plaku albo rynna cieknie. normalnie miałbym to w chuju ale teraz trzeba dawac jebanie bardziej jak o swoje równorzędne sprawy
rzecz jasna nawet niech mi nikt nie mówi że te wszystkie czynności nie są jedynie by zaruchać i się przytulic oraz walidowac czyli dla spełnienia różnych potrzeb psychicznych
no ale nie wolno tak mówić bo ta no miłość
ja pierdole. jak sobie pomyślę ile żezyncji musiałbym przyjać żeby uzyskac lochę to odechciewa mi się. nawet jakbym nie miał strachu przed wyjściem z nieruchającego status quo tj. strefy komfortu to pewnie pozostałbym prawikiem z niechęci do tej całej żezuncji