KURWAAAAAAAAA, dopiero dwa miesiące chodzę na te pierdolone studia, a już tęsknię za licbazą jak pojebany. Uprzedzę, że t. sfejlowany normik wg miar niektórych.
W gimnazjo-licbazie:
>Sensowne godziny nauki
>Jeden budynek w jednym mieście, jeden sekretariat i jeden pokój nauczycielski
>Duża, zróżnicowana i zwarta grupa rówieśnicza w formie klasy
>Przedwojenna niemiecka architektura i zaskakująco przytulna atmosfera, fajny ogród do jedzenia drugiego śniadania dla siebie przy dobrej pogodzie
>Ciepłe stosunki między nauczycielami a uczniami
>Dzięki punktom 1 i 2 możliwość załatwiania jakichkolwiek spraw urzędowych/papierowych w góra kilka dni
>Dobrze zaimplementowany, współczesny system elektronicznej ewidencji ocen i innych gówien, powiadamiający na telefonie o ujebanej kartkówce z majzy w momencie wpisania oceny
>Aktywnie zarządzana i estetyczna strona szkoły z zastępstwami, wiadomościami, kalendarzem, wszystkim potrzebnym
Na zasranej gównem studbazie:
>Godziny rozpierdolone po tygodniu losowo, w jedne dni zajęć nie ma, w inne 9 godzin wykładów od 08:00
>Jakieś wydziały, instytuty, zakłady na kiju, rozpierdolone po metropolii z pojebanymi dojazdami boże ty kurwo czemu pozwoliłeś mi się opierdalać i nie zrobić prawa jazdy w wakacje, wolna wola to dziadziuś
>Małe "grupy" z ludźmi stereotypowymi dla danego kierunku, np. na informatyce ironiczne kuce z bródką i otwartym 9fagiem na tablecie, który z dumą pokazują wszem i wobec (i 9fag, i tablet)
>w sumie wszędzie ironiczne normickie zjeby, ale chuj z tym
>nieśmieszny, czerstwy "humor" studencki - HEHE STUDENTY GŁODNE, STUDENTY TO SIE NIE UCZO TYLKO BIWO BIJO :DDDDDDD
>tym gorszy, że sami wykładowcy go stosują
>Sterylne, mroczne i szare wydziały
>Udawanie, że uczniowie, tfu, studenci, to odpowiedzialni dorośli i zwracanie się do siebie nawzajem przez "pan/pani", ewentualnie zjebane tytuły naukowe
>Skrajnie chujowy i paskudnie zaprojektowany system informatyczny sprzed 20 lat, aktualizujący się 2x dziennie, w którym niektóre przedmioty nie istnieją albo nie mają planów lekcji ponad miesiąc od rozpoczęcia roku
>Jakieś zjebane rejestracje na wuefy, lektoraty, srektoraty, których nikt nie chce i po chuj one są
>Over 9000k stron na każdy wydział, z czego przynajmniej 8990k martwe od kilku lat, a 50% nie-martwych rzygliwa i chujowo skonstruowana; niczego nie można znaleźć
>Pierdyliard urzędów o nieregularnych godzinach pracy, formularzy, oczywiście rozjebanych przestrzennie
>Przedmioty mające na celu ujebanie jak największej ilości ludzi, tworzące czarny rynek zadań domowych, z chorym rytuałem wokół tychże fizyka kurwa, fizyka cwel
>Nowomowa mająca na celu ukrycie faktu, że studbaza staje się de facto przedłużeniem szkoły, udawanie, że jesteśmy dorośli, i niczemu innemu poza tym chyba nie służąca
>uczeń? student
>klasa? grupa
>przedmiot? moduł
>profil? kierunek
>sprawdzian? kolokwium, kurwa
>lekcje? ZAJĘCIA SIĘ MÓWI
>proszę pana? ON BĘDZIE PROFESORA POLSKIEGO POUCZAŁ
>panie profesorze? ALE JA TYLKO DOKTOREM JESTEM
>zadanie domowe? trzeba coś zrobić się mówi
>dyrektor? rektor xD
>sekretariat? zrobimy kilka i nazwiemy dziekanatami, bk będzie xD
Kurwaaaa jak ja za tym wszystkim tęsknię. Kiedyś wstawałem o szóstej, a nie piątej kurwa dwadzieścia i nie bylem żywym trupem, może nie miałem tych słynnych przyjaciół, ale kolegów tak, na wszystko miałem czas, nosiłem bajerancki mundurek, a teraz to jest wszystko chuj, tylko wracanie do domu po zmroku, nuda, zapierdol i wykurwista samotność, czasem piwo do monitora i lulu spać, przy czym się nie wyspać. Może ja na to patrzę przez pryzmat tej słynnej nostalgii, ale to nie zmienia faktu, że studia to chujnia, katorga. Nawet z innymi spierdonami nie wyjdę na piwo z biedry, bo prawie cała klasa rozjechała się po kraju, w kilku przypadkach chyba nawet poza niego. Na kilka koleżanek z klasy czasem wpadam w ciągu tygodnia, ale nigdy nie mamy czasu zamienić więcej niż kilku słów, bo one się spieszą na zajęcia, a ja akurat do domu.