Ja puki co mam dach i korytko zapewnione od starego, a całą swoją pensję wypierdalam praktycznie na imprezki. Żyję ponad stan, ale wiem, że jeśli bym się ogarnął w kucrzemiośle, to mógł bym sobie żyć tak a nawet lepiej samodzielnie opłacając rachunki. Moi znajomi żyją podobnie - hajs jest po to by przeżyć i "żyć". Wielu z nich podchodzi też do swojej pracy jako questów i fajnego rozwijania kariery, nabijania coraz wyższej pensji, prestiżu w firmie, rzadkich umiejętności itp.
Platon twierdził, że to najbardziej chujowy sposób życia, bo skupiasz się na rzeczach materialnych, ale kurwa, może to krawędziowe, ale nihilizm i egzystencjonalizm są we mnie silne. Polecam kupić sobie finlandię, iść na domóweczkę, pogadać, pośmieszkować, popatrzeć na inby. Ja na przykład wczoraj pomogłem nakręcać z kumplem lochę jego i kolegi na to, by się przelizały i potem mieliśmy godzinny performance.
Inby są też poza internetem i kto ma możliwość powinien tak jak ja zakosztować życia anona podrużnika-filozofa. A nawet jeśli nie, to po prostu zarabiać i w inny sposób robić sobie dobrze. Z tego co wiem życie mamy tylko jedno.