od teras to bykowy (ang. bullyingowy)
piszcie swoje historie jak gnębiliście lub byliście gnębieni w bazach
u mnie w podbazie spierdony miały przesrane na maxa osstro i jak ktoś został wytypowany kozłem ofiarnym to nie było zmiłuj a nauczyciele wierzyli reszcie grupy, w tym najlepszym uczniom i uczennicom, że to tylko żarty lub nawet wina gnębionego i wtedy to spierdolina dostawała opierdol xD
klasyką gatunku była "zaraza", czyli jak kozioł ofiarny czegoś dotnął to było skażone i trzeba było co najmniej odkazić machając ręką i udając że się to odkaża, ale przeważnie spierdoni mieli swoje wydzielone miejsca i przedmioty, które były nieczyste i każdy ich zwyczajnie unikał
niektóre lochy tak się brzydziły spierdonów, że myły żelem antybakteryjnym dotknięte przez nich klamki, ławki, ręce po dotknięciu czegoś, co dotknęli itp. itd. jak ktoś się do tego nie zastosował lub przypadkiem czegoś dotknął lub nie daj boże dotknął lub został dotknięty przez spierdona dla beki pchało się kogoś na niego, a on robił wszystko, żeby tylko na spierdoline nie wpaść to sam stawał się skażony i przez najmniej przerwę każdy od niego uciekał, żeby samemu się nie zarazić
raz nauczycielka wyznaczyła jedną ze spierdolin do rozdawania sprawdzianów i wszyscy zaczęli krzyczeć, że ich nie dotkną, grozić spierdolince i rozwalać lekcje, więc twarda suka zrobiła kartkówkę całej klasie, za co później spierdon zebrał solidny wpierdol po lekcjach od sebów tak że miał limo pod okiem i utykał na jedną nogę
przemoc fizyczna miała głównie miejsce jak spierdon kogoś "sprowokował", przede wszystkim było to przypadkowe dotknięcie kogoś, np. kiedyś jak siedziałem na ławce to ktoś popchnął tego manleta od mydła o którym pisałem na mnie i tak się na niego wkurwiłem, że kopnąłem go z całej siły w brzuch tak, że zajebał głową w ściane z tyłu, później leżał na ziemi i beczał z bólu trzymając się za głowę i ledwo mógł oddychać od mojego kopa
wtedy serio obsrałem się, że coś mu mogłem zrobicz i będę miał przejebane i trochę szkoda mi się go zrobiło, więc zapytałem go, czy nic mu nie jest i go przeprosiłem i od tamtej pory byłem trochę łagodniejszy dla spierdolin
jak na dworze był śnieg to dzień w dzień po zakończeniu lekcji wybiegaliśmy ze szkoły i obstawialiśmy wszystkie wejścia, żeby złapać spierdoline, która była akurat na celowniku i obrzucać go/ją śnieżkami (były też lochy spierdonki), a patusy rzucału w nich śnieżkami z kamieniami/psią kupą w środku xD
płukanka była tylko dwa razy, raz lochy spłukały głowę w kiblu spierdonce, ale nie pamiętam czemu i raz zrobiliśmy płukankę w niespłukanum kiblu spierdonowi który skonfidencił i poskarżył się że go gnębimy
nie chcę mi się na razie więcej pisacz, ale może coś jeszcze później dodam jak przypomni mi się jakaś zabawna historia xD