Pierwszy - 14 lvl, po roku bycia w tzw. przyjacielskiej strefie locha powiedziała, że jej przyjaciółka jest smutna po zerwaniu i mam normalnie iść i ją poprosić o chodzenie, inaczej jestem chuj i mam się do niej nie odzywać. Tamtą wcześniej tylko raz widziałem na oczy, słowa nawet nie zamieniliśmy. Pełen żeżuncji przez to słynne gadu-gadu (ona mieszkała w wiosce parę km od mojego miasta) poprosiłem ją o chodzenie (yes was) i zgodziła się (w szoku do teraz), następnego dnia poszedłem z nią na piętnastominutowy spacer podczas którego absolutnie nie wiedziałem co mówić i jak się zachowywać, a dwa dni później rzuciła mnie dla sebka z wioski obok, z którym przeżyła pierwszy raz.
Drugi - 16 lvl. Rok wcześniej byłem na Pallotyńskim Spotkaniu Młodych (były ministrant hier), gdzie przez znajomego poznałem loszkę, z którą od razu złapałem wspólny język i do końca tego wyjazdu cały czas spędzaliśmy razem sam na sam. Nigdy wcześniej nie miałem tak, mało kto w ogóle odzywał się do mnie, a sam o sobie myślałem, że w oczach loch jestem absolutnie najpaskudniejszy. Potem nie widzieliśmy się przez rok, komunikując się głównie przez gg, a że byłem wcześniej doświadczony skrupulatnie maskowałem swoje spierdolenie - posuwając się do kłamstw na temat swojej dynamiczności oczywiście. Wstąpiłem przez nią do oazy, by spotkać się na rekolekcjach wakacyjnych. Parę dni przed nimi napisała, że ona już nie może doczekać się naszego spotkania i nie wyobraża sobie jak moglibyśmy nie być razem. Wyznałem, że czuję podobnie. Potem będąc już na tych rekolekcjach od samego początku nie mogłem przełamać się - wcześniej rozmawialiśmy i przebywaliśmy wyłącznie sami, a tam zwyczajnie nie dało się tak, przez co umysł spierdona zaczął zachowywać się tak, by nikt nie domyślił się, że ona i ja cokolwiek ze sobą ten tego. Po 9 dniach od tamtej rozmowy nadażyła się okazja, ale dla niej było za późno, powiedziała mi, że wyobrażała to sobie inaczej i mam wypierdalać.
Interlude - po wcześniejszej porażce wróciłem do życia we friendzonie, cały czas mając nadzieję, że jednak uda mi się, chociaż wtedy od pewnego czasu zaczęła przejawiać kurewskie fascynacje (choćby odrzucanie sebków ze względu na majętność, sama była z bardzo bogatej rodziny). W końcu dała mi dosadnie do zrozumienia, że nic z tego nie będzie bo sam jestem dla niej za głupi i za biedny.
Trzeci - 17 lvl, obecna loszka. Połączyła nas wspólnota traum. Po ośmiu latach nie mogę w zasadzie powiedzieć nic złego o niej. Chociaż charakterami średnio pasujemy do siebie, to jednak nie wyobrażam sobie życia bez niej, jest jedyną osobą, która wyciągnęła do mnie rękę, której ufam i która mnie rozumie. I vice versa tak samo raczej. PS nadal nie rucham.
t. cuck mimo woli