Biorę narkotyki i piję alkohol od 13 roku życia. Narkotyki to pikuś bo odcinasz się od ćpunów i dilerów, trochę skrętów i elo nara. Oczywiście jak nie zrobisz głupoty i nie zatęsknisz i będzie "tylko jeszcze ten raz".
Alkohol w Polsce jest wszędzie. W pracy, w sklepach, u rodziców, podczas wizyt u brata, na randkach, na pogrzebach, w klubach, na deptacha, w kościołach. Pije się gdy jest źle. Pije się gdy normalnie. Pije się gdy jest świetnie.
O ile wygrałem z narkotykami to raczej przegrywam z alko. I skończy się chyba na leczeniu ambulatoryjnym. Kwestia roku/dwóch.
Piszę to aby Was ostrzec jaki to diabeł. Strzeżcie się.