opowiem wam cos, rok temu poznalem semi-samobiezna loche, od razu dala mi atencje, byla dosc ladna, no ale gdyby nie kalectwo (chodzila o kulach) to w zyciu by na mnie nie splunela, pospotykalismy sie troche, na drugiej randce poszlismy do niej i dala dla mnie lod na kutas, potem nawet roaming dupy
dopoki spotykalismy sie u niej na chacie bylo ok, ale pewnego razu (w jej urodziny) chciala gdzies wyjsc, mega uciazliwe chodzenie jest z taka, wszedzie idziesz 4x dluzej, nie wiem po chuj chciala koniecznie wychodzic a nie siedziec w domu i sie srac ze mna
nawet by mogla zostac moja dziewczyna gdyby nie chciala wychodzic, a tak to w jej urodziny napisalem jej ze to nie ma sensu po tamtym spotkaniu, czy jestem zlym czlowiekiem?