WIELKA DYSKUSJA I ROZWIĄZANIE ODWIECZNEGO PROBLEMU EGZYSTENCJI!
Czy życie aniona, to znaczy pracowanie za najniższą lub ponad nią, lurk i ćpanie i powtarzanie tego dzień w dzień mając wyjebane na normików i życie społeczne, to zle życie?
Jak się na to zapatrujecie? Przecież bycie anionem, to najlepsze co mogło nam się w życiu kurwa przytrafić. Żadna kurwa was nie zdradzi, zamiast wkładać w chuja w brudną, śmierdzącą pusie, to czystą rączką możecie sobie zwalić pod co tylko chcecie i pornos wam nie będzie robił humorów, wybrzydzał czy kazał iść na hehe piwo z sokiem z sebkami ze studiów.
W dodatku zarzucić sobie lolka lub jakieś benzo, załączyć gierkę, obejrzeć jakieś gówno i tak się dzieje życia cud.
Udowodnijcie mi kurwa, że jest inaczej xD Bycie anionem to błogosławieństwo i wspaniały cud życia. Społeczeństwo już od dawna dąży, aby się nie rozmnażać i nie wiązać. Bo takie ćpanie, lurkowanie, to jest kurwa carpe diem xD
Z każdym wyjebanym cipaczem mówię sobie carpe diem i idę rozpierdalać pająki w przedpokoju, a potem wesoły chodze w środku nocy poza domem. TO JEST KURWA ŻYCIE