związek z borderką/bipolarką gorszy niż samotność
jeżeli jesteś anonem który cierpi na samotność, frustrację z nieruchania, chciałbyś miłości i lochy do srania, proszę posłuchaj mnie teraz uważnie i doczytaj ten post do końca
minął już ponad rok od rozstania, a ja dalej jestem kompletnym wrakiem psychicznym, jak jesteś w tej swojej bezpiecznej bańce i strefie komfortu to przynajmniej możesz patrzeć chłodnie i cieszyć się swoim spokojnym życiem, a w związku z taką osobą co chwila jakieś inby były, t. anonek uczuciowy więc się zadurzyłem, zakochałem, potrafiła mi przywrócić całą wiarę w miłość, uwierzyłem w tę miłość na zawsze i ponad przeciwności losu, niby ona też ale femkurwa okazała się niestabilna i potraktowała mnie jak jebanego śmiecia, wyrzuciła do kosza z dnia na dzień, poblokowała, zrobiła ze mnie najgorszy śmietnik i w dodatku ze mnie robiąc tego najgorszego, potrafiła tak zmanipulować narrację że częściowo sam w to uwierzyłem i się obwiniałem przez pewien czas. Zostawiła mnie na lodzie, samego sobie, nic nie jest w stanie porównać bólu, zdrady, oplucia które czułem. Potem jak chciała wrócić, to ja zrobiłem jej tak samo jak ona mi i zablokowałem ją, ale nie było to łatwe. Trauma do końca życia, zaufanie które i tak było przez patologiczną rodzinę zniszczone, kompletnie nie do wypracowania. Taki niestabilny nie byłem nigdy, codziennie dół, płacz w poduszkę, poważne myśli samobójcze przez pierwsze miesiące. Bezsenność, zaburzony tryb snu, koszmary. Naprawdę nikomu nie życzę czegoś takiego, psychika rozjebana doszczętnie. Dlatego na pocieszenie wam dodam, że czasami sytuacja w której sie znajdujecie może być dla was w rzeczywistości lepsza, niż jakby to było gdybyście natrafili na to co ja.