Właśnie sobie wyszedłem na sranie, z psem popatrzyłem, się na niebo zobaczyłem zajebisty zachód słońca, i zdałem sobie sprawę, z tego, na jakiej pięknej planecie żyje. Nadal będę spędzał 23 godzinny dziennie w domu, ale teraz już zaczynam rozumieć, dlaczego tak bardzo nienawidzę normickich kurwiszonów nie dlatego że mnie odrzucili, bo już dawno nie przestałem szukać, ale dlatego, że swoją brzydotą zasłaniają mi widok na to, co zawsze chciałem oglądać. Trudno mi opisać jak bardzo się cieszę, że jestem tak zwana spierdoliną ani zrozumieć czemu kiedyś się za to nienawidziłem. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu bez tak zwanych znajomych i rodziny.